Morze nie jest twoim wysypiskiem - rosnący opór wobec utylizacji platform w Wielkiej Brytanii

OSPAR meets - Growing Resistance to UK platform disposal

"Shell - The sea is not your dump"

Niemal niezauważony przez "wielkie" wiadomości, spektakl rozgrywa się obecnie na Morzu Północnym na północny wschód od Wysp Szetlandzkich i zaledwie 200 kilometrów od wybrzeży Norwegii. Statek Greenpeace "Rainbow Warrior" wraz z aktywistami znajduje się na surowym Morzu Północnym. Od poniedziałku rano demonstrują na polu naftowym Brent, wspinając się na dwie z czterech platform na północnym Morzu Północnym i przyczepiając transparenty na Brent "Alpha" i Brent "Bravo" z hasłem: "Shell - Morze nie jest twoim wysypiskiem!".

Grenpeace zwraca uwagę na to, co było kontrowersyjnie omawiane w Londynie dziś rano, ale już dawno zostało postanowione: eksploatowane pole naftowe Brent - eksploatowane przez brytyjskiego giganta naftowego Shell od 1976 r., nie zostanie, zgodnie z międzynarodowymi przepisami, całkowicie rozebrane, ale częściowo pozostawione w obecnym stanie. Międzynarodowy opór budzi się przeciwko tej zbliżającej się decyzji i powoli nabiera rozpędu po Brexicie, stając się drugą krytyczną kwestią między Wielką Brytanią a wieloma państwami UE. Pole naftowe Brent w sercu Morza Północnego jest wyczerpane, uważane za całkowicie wyeksploatowane i nie pozwala na ekonomicznie opłacalne wydobycie ropy naftowej.

Ale zamiast demontować pola naftowe, które przez dziesięciolecia przynosiły miliardy zysków, i pozbywać się ich w sposób odpowiedzialny za środowisko, brytyjska grupa Shell przygotowuje się do pozostawienia części obiektów produkcyjnych na Morzu Północnym na zasadzie odstępstwa od brytyjskiego rządu. Chociaż platformy Brent "Bravo", "Charlie" i "Delta", znajdujące się powyżej poziomu morza, mają zostać zdemontowane, to struktury znajdujące się poniżej poziomu morza, które mają zostać pozostawione, stanowią tykającą bombę zegarową dla środowiska.

Według Shella, znajdują się tam 42 zanurzone zbiorniki na ropę, o wysokości około 60 metrów, które zawierają ponad 11 000 ton ropy. Kiedy zbiorniki i komory skorodują i zgniją, taka ilość ropy zostanie zrzucona do morza.

Przemysł skarży się, że demontaż i utylizacja tego majątku jest technicznie bardzo skomplikowana i kosztowna. Dr Christian Bussau z Greenpeace Hamburg jest biologiem morskim i ma doktorat z biologii głębinowej. Jest specjalistą w tej dziedzinie i rozpoczął swoją karierę jako aktywista Greenpeace w 1995 roku, demonstrując przeciwko zatonięciu platformy zbiornikowej "Brent Spar" na północnym Atlantyku. Brytyjski koncern naftowy zamierzał pozbyć się swojego "złomu" na głębokości 2000 metrów. Ostatecznie koncern naftowy został skutecznie zmuszony do uporządkowanego pozbycia się "Brent Spar".

Niemal dokładnie 25 lat później dr Bussau powraca na północny Atlantyk: Bussau nie akceptuje wymówek międzynarodowych koncernów: "Grupa Shell dominuje w produkcji ropy naftowej na morzu z dużą precyzją i w najtrudniejszych warunkach, jak żadna inna międzynarodowa korporacja naftowa. Mając to na uwadze, naprawdę trudno uwierzyć, że uporządkowane i profesjonalne usuwanie odpadów produkcyjnych powinno powodować problemy". Jest to również opinia większości członków OSPAR, którzy widzą w tym sporze przede wszystkim próbę przerzucenia niewygodnych kosztów następczych na przyrodę, a tym samym na ogół społeczeństwa.

Dzisiaj Komisja OSPAR spotyka się w swojej siedzibie w Londynie i musi uzyskać większość trzech czwartych głosów w sprawie planowanych przez rząd brytyjski odstępstw, które są sprzeczne z porozumieniami osiągniętymi w Oslo i Paryżu.

Norwegowie znajdują się zaledwie 200 kilometrów od pola naftowego Brent i czterech platform, które mają zostać usunięte. Ale i oni wydają się być bardziej zaniepokojeni kwestią kosztów niż zagrożeniami dla środowiska, ponieważ teraz dołączyli do postawy Brytyjczyków. Co nie jest zaskakujące, ponieważ również w tym przypadku oczywiście nie chodzi przede wszystkim o zagrożenia dla środowiska, ale o problem, że Norwegowie z własnymi platformami morskimi wkrótce będą mieli podobny problem...

Republika Federalna Niemiec jest członkiem OSPAR, organizacji odpowiedzialnej za wszelkie zrzuty, zatapianie i zatapianie w obszarze Północnego Atlantyku i Morza Północnego, a także procedury licencjonowania itp. dla farm wiatrowych i platform wiertniczych. OSPAR to skrót od "Oslo" i "Paryż", ponieważ w tych dwóch miastach prawie wszystkie europejskie państwa nadbrzeżne, w tym Wielka Brytania, uzgodniły w dwóch konwencjach jednolite, surowe przepisy dotyczące ekonomicznej eksploatacji tych międzynarodowych obszarów.

Oczekiwane zwolnienie rządu brytyjskiego dla lokalnej międzynarodowej korporacji naftowej ułatwiłoby tę wysoce złożoną i kosztowną utylizację. Tak więc, oprócz Brexitu, otwiera się kolejny obszar konfliktu, wprowadzając rząd brytyjski w dyskurs z wieloma państwami europejskimi. Dzieje się tak głównie dlatego, że Wielka Brytania, jako członek OSPAR, poinstruowała swój przemysł morski, aby zaoszczędził 35% obliczonych kosztów na zalecanych i planowanych utylizacjach. Jest to możliwe tylko dzięki wiedzy, że brytyjski skarb państwa wspiera swój przemysł naftowy niemałymi ulgami podatkowymi na to kosztowne przedsięwzięcie.

Niemcy już oficjalnie zaprotestowały przeciwko tej zbliżającej się procedurze, ponieważ zagrożenia dla Morza Północnego i bezpośrednich sąsiadów, którzy będą mieszkać w przemysłowych pozostałościach pod poziomem morza, są nieobliczalnie wysokie.